Kate leżała pod oknem na nierówno
rozłożonym kocu myśląc o wczorajszych wydarzeniach. Może nie
powinna tak od razu krzyczeć na Orlé za taką drobnostkę, jaką
było rozbicie jej ukochanego wazonu. Nie do końca równy, z lekko
nadłamanym rogiem, na którego ścianach było widać smugi od
grubego pędzla - dokładnie w takim stanie dostała go lata temu od
swojej ukochanej Mikaliny, ale właśnie za tą niedokładność ją kochała.
Uśmiechnęła się wtedy i postawiła go natychmiast na honorowej
półeczce w kuchni.
Stał tam cały ten czas, by
dziewczyna mogła patrzeć na niego zamyślając się podczas
gotowania. Właśnie wtedy, tak samo jak co dzień mieszała zupę
myśląc o egzaminie jaki ją czeka, a tu nagle przez okno wpadła
piłka trącając półkę. Wazon zatrząsł się tylko nie groźnie
i zupełnie z zaskoczenia upadł na ziemie roztrzaskując się w
drobny mak. Dziewczyna długo płakała krzycząc na Orlé i
wygarniając mu najgorsze rzeczy na jego temat jakie tylko ślina
przynosiła jej na język. Nawet długie przebywanie w ramionach
Triss nie przynosiło jej ukojenia.
Teraz tylko leżała w bezruchu
wpatrując się w smugę światła wpadającą do jej pokoju, w
której delikatnie i powoli unosiły się drobinki kurzu. Zawsze
uwielbiała się nimi bawić. Uniosła powoli rękę i machnęła nią
nad głową, a maleńkie, białe drobinki przyśpieszyły, jakby
chcąc uciec od groźnego ciosu. Nagle drzwi uchyliły się i do
pokoju wsunął głowę Deean.
-Kate? Lepiej się czujesz? - spytał
łagodnie podchodząc powoli do różowowłosej. Ta natychmiast
podniosła książkę leżącą na jej brzuchu i uniosła ją nad
głowę udając, że czyta.
-Zostaw mnie, jestem zajęta.
-Orlé nie zrobił tego specjalnie,
jest mu przykro.
-Nie obchodzi mnie to! - poderwała
się natychmiast odrzucając książkę na bok – Ostatnimi czasy
wciąż coś psuje, za każdym razem coraz cenniejsze rzeczy. Jest
nie uważny! Mam go dość! - jej włosy przeszły w ostrą czerwień
ze złości - Najlepiej by było gdybyście się stąd wszyscy
wynieśli! Wyjdź! A jeśli masz jeszcze zamiar wrócić, to tylko z
czekoladą i sokiem! - położyła się z powrotem sięgając po
książkę. Deean nie mając najmniejszej ochoty na kłótnie wycofał
się za drzwi zamykając je cichutko.
- „Jak ja ich wszystkich nienawidzę,
do cholery!” - Kate podniosła się z koca złorzecząc w myślach.
Spojrzała za okno usiłując się uspokoić widokiem wspaniałego
zielonego lasu, ale na nic się to nie zdało. Usiadła na parapecie
wystawiając nogi na zewnątrz i zaczęła sobie cichutko nucić
celtycką balladę.
Jej, masz naprawdę talent do pisania takich rzeczy.
OdpowiedzUsuńMiło się to czyta, czekam na dalsze.
Podoba mi się to. Mika? Któż to?
Dziewczyna głównej bohaterki.
Usuń